Oj umęczona jestem bardzo... We wtorek spontanicznie podjęłam decyzję o wystawieniu się na żoliborskim Targu Śniadaniowym ze swoim rękodziełem. Cały tydzień szyłam, szyłam i szyłam... Z grafika komputerowego zmieniłam się w krawcową:). Szyłam dużo nowych ozdób na święta, nanosiłam grafiki, wyszywałam, filcowałam, przyklejałam. Pogoda była kiepska, padał deszcz a w namiocie wystawienniczym był zimno. Grzybki gazowe, które miały dogrzewać nie spisały się dzisiaj. Jednak atmosfera koleżeńska dopisała, a moje reniferki szły jak bułeczki. Były nawet osoby, które specjalnie po nie przyjechały. Świetną reklamę zawdzięczam organizatorom, którzy napisali parę słów o mnie na profilu Targu Śniadaniowego na fc. Szkoda tylko, że postojowe takie wysokie:(, ale tym razem nie dopłaciłam do interesu.
targsniadaniowy.pl
Takiego reniferka to i ja bym przygarnęła więc wcale się nie dziwię, że ludzie jechali po nie z daleka:)
OdpowiedzUsuńWszystko miałas cudne.
Dzięki cieplutko:). Dzisiaj mimo pitej wczoraj gorącej lemoniady z imbirem i trawy cytrynowej (taką serwowali) katarek mnie męczy i trochę łamie w kościach (a byłam ubrana jak na stok)
UsuńPozdrawiam!
Bardzo fajne stoisko, szkoda, że tak daleko, bo chętnie bym tam zajrzała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
No tak kawałek drogi...:)
OdpowiedzUsuń:) to chyba przemiłe uczucie wystawiać / prezentować swoje własnoręcznie stworzone piękności? Cudowności!
OdpowiedzUsuń