Zydelek,
taboret, krzesełko kto jak woli. Urzekł mnie od pierwszego spojrzenia,
już widziałam oczami wyobraźni jak stoi w mojej kuchni. Taki nieplanowany zakup... kupiony w sieci Netto za około 17 zł. Na razie
pomalowałam go na biało, może za jakiś czas zmienię kolor:)
u nas takie krzesełko nazywa się ryczką... ;D bardzo przydatne stworzenie ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, teraz mi się przypomniało, że u mnie w domu (jestem ślązaczką) też się mówiło ryczka:)
Usuńdzięki i pozdrawiam!
Cudeńko, uwielbiam takie dekoracje :)
OdpowiedzUsuńA wiesz , że od pewnego już czasu myślę o takim małym "stołeczku" Tylko jeszcze nie byłam w netto ;)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńo ja też, biale jest cudne mam takie krzesełko tylko brązowe
OdpowiedzUsuńWidziałam je w sklepie. Biel dodała mu uroku zdecydowanie :)
OdpowiedzUsuńFajniutki :)
OdpowiedzUsuńuroczy :)
OdpowiedzUsuńŚliczny, pasuje do Twoich klimatów :-)
OdpowiedzUsuńSuper! Pozdrawiam i zapraszam do mnie na urodzinowe Candy.
OdpowiedzUsuńjakie swietny lubie zydelki :)
OdpowiedzUsuńPiekny!
OdpowiedzUsuńZydelek fajny, śliczny dzbanek. No i właśnie dostałam kopa,żeby się wziąść za swoją tarę,która siedzi w kącie i nie może się doczekać swojej kolejki.:)
OdpowiedzUsuń