Nareszcie
zakończyłam szycie. Teraz coś dla moich dzieci. Wczoraj postanowiliśmy
zrobić pierwsze nasze świąteczne czekoladki. Jakiś czas temu kupiłam na
tą okazję w Empiku silikonowe foremki. Pierwsze temperowanie czekolady
nie udało się, jednak drugie podejście zakończyło się sukcesem. Gorzka i
mleczna czekolada plus żurawina, migdały i orzechy laskowe. Julcia
dobrała się do żurawiny i myślałam, że jej nam braknie:) Wciągała
wszystko, a Kajtek oblizywał palce z czekolady. Miały dobrą zabawę.
Dookoła leżały orzechy a żurawina pływała w nawilżaczach na
kaloryferze:) Do wieczora czekoladki były gotowe i można było je pakować
do pudełek mojej produkcji.
Smaczne, piękne i od serca. Takie prezenty to ja lubię :)
OdpowiedzUsuńA jak nasze rączki muszą się napracować:) Te małe też...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Te małe w szczególności a najtrudniej pewnie opanować sie przed zjedzeniem:)
OdpowiedzUsuńOch, gdyby można je było wyjąć ze zdjęcia... :) Pychotka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Jakbym widziała swoje dzieci...super sprawa.....Zapraszam też do mnie na mały rekonesans klubtilda.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
to wspaniałe, że są jeszcze osoby, które poświęcają tyle uwagi i czasu, aby święta były wyjątkowe i robią coś same :) u mnie też nie może się obyć bez pierniczków, czekoladek i świątecznych paczuszek dla znajomych z życzeniami..
OdpowiedzUsuńcudowny koń, saneczki i muchorki :)
tosia125
Czekoladki aż się proszą o zjedzenie:) Zaciekawiło mnie to samodzielne tworzenie czekoladek. Sama lubię z dziećmi tworzyć, piec i w ogóle:) Mogłabyś zdradzić na czym polega to temperowanie czekolady, o którym piszesz, że się nie udało?
OdpowiedzUsuń:) doborowe towarzystwo do produkcji pyszności, no bo trzeba przecież sprawdzać czy wszystkie "składniki";) się dobrze ze sobą komponują:)))
OdpowiedzUsuńAle pyszności :D aż mi w brzuchu zaczęło burczeć :)
OdpowiedzUsuń