Wczoraj po południu
zabrałam się za pieczenie muffinek reniferów. Okazją było dzisiejsze
spotkanie wigilijne Kajtka klasy. Babeczki rozeszły się na pniu. Oczy
dzieci były pełne radości i tak samo duże jak oczy reniferków... To
lubię najbardziej:) Trochę mi to zajęło czasu, ale synek dumny z mamy:)
O rany ale czadowe.
OdpowiedzUsuńWidać ile musiałaś się przy tym napracować.
Pozdrawiam.
Oj tak, aż śniły mi się w nocy...:)
UsuńMarzeno, Twojego bloga można jeść oczami! Cudne rękodzieło (+ dwa fajne dzieła z gatunku "człowiek" ;) Nawet pies apetycznie się wabi ;) Widać, że to pasja. Resztę dopowiem przy okazji osobiście! Uściski, Jagoda
OdpowiedzUsuńDzięki kochana za odwiedziny!:)
OdpowiedzUsuńO jakie słodkie! Szkoda, że widzę je teraz, kiedy jest już po świętach, bo uwielbiam muffiny.
OdpowiedzUsuń